Mocno już spóźniona, ostatnia relacja z Kongresu Kobiet.
Druga część panelu dotyczącego edukacji w dużej części została poświęcona problemowi religii w szkołach i kwestii edukacji seksualnej.
Nawiązała do niego m.in. Kinga Dunin, która zwróciła uwagę na ważny problem, jakim jest upolitycznienie szkoły. Kto rządzi, ten decyduje, jaka będzie polska szkoła, czego najlepszym dowodem były krótkie rządy ministra Giertycha. Z drugiej jednak strony, edukacja otwarta jest mitem – nie ma szkoły bez poglądów, podobnie jak mitem jest nie narzucanie poglądów uczniom. Błędny jest również pogląd, że nauczyciel uczy, a od moralności jest ksiądz. Według Dunin, jednym z postulatów Kongresu powinno być wyprowadzenie religii ze szkół, czemu przyklasnęła duża część zebranych.
Wszystkie uczestniczki panelu zgadzały się w jednym. Zła szkoła przekłada się wprost na złą demokrację. Nasze szkoły nie uczą zaangażowania społecznego i w efekcie kapitał społeczny w Polsce jest na bardzo niskim poziomie: brak zaufania, zaangażowania, pomocy sąsiedzkiej, ale też protestów obywatelskich, brak silnych lokalnych społeczności itd. Dlatego też powinniśmy przykładać większą wagę do edukacji obywatelskiej uczniów: wychowanie ekologiczne, etyka samograniczania się (wbrew powszechnemu konsumpcjonizmowi), nauka o własnych prawach, ale i o obowiązkach wobec państwa i wobec innych.
Kilka dni po Kongresie Kobiet, jakby w odpowiedzi na postulaty wprowadzenia rzetelnej edukacji seksualnej do szkół, grupa Edukatorów Seksualnych „Ponton” opublikowała raport pt. „Jak naprawdę wygląda edukacja seksualna w Polsce?”. W odpowiedzi na apel „Pontonu” uczniowie wypełniali ankiety dotyczące przedmiotu „wychowanie do życia w rodzinie” w ich szkołach i dzielili się własnymi opiniami na temat tego, jak wygląda, a jak powinna wyglądać edukacja w tym zakresie:
Wnioski z raportu są przerażające:
- 39,6% respondentów w ogóle nie miała zajęć z edukacji seksualnej,
- osoby prowadzące zajęcia są niekompetentne i przekazują swoje poglądy zamiast obiektywnej, neutralnej światopoglądowo wiedzy. Nauczyciele wstydzą się tego, o czym mają mówić, częściej straszą i zniechęcają niż informują,
- wśród osób, które prowadzą lekcje wychowania do życia w rodzinie, dominują księża i katechetki (24,1%!!), ale także nauczycielki języka polskiego, nauczyciele WOS-u oraz biologii,
- nie ma możliwości dyskusji, zadawania pytań: zarówno uczniowie, jak i nauczyciele krępują się , często nauczyciele nie dopuszczają do żadnej interakcji. Nauczyciele w trakcie lekcji prezentują uczniom pewien zbiór wartości, które przedstawiają jako obiektywną wiedzę i ucinają wszelkie próby polemiki czy zasygnalizowania innego punktu widzenia. Lekcje często mają charakter ideologiczny i próba dyskusji z nauczycielem kończy się nieprzyjemnymi konsekwencjami dla ucznia (np. wyrzuceniem z klasy, obniżeniem stopnia ze sprawowania). Aż w 79,2% uczniowie nie mieli możliwości dyskusji, a określone wartości zostały narzucone przez prowadzącego zajęcia,
- zbyt rzadko porusza się takie, tematy jak asertywność i przemoc seksualna (przemoc w rodzinie, molestowanie seksualne, działanie pigułki gwałtu, gwałt), co jest szczególnie karygodne w przypadku młodzieży! Autorzy raportu dodają: "To bardzo niepokojące, że w tak niewielkim stopniu omawia się te zagadnienia, podczas gdy to właśnie w szkołach dochodzi do sytuacji, w których młodzi ludzie przekraczają granice bezpieczeństwa kolegów i koleżanek. Znane są dramatyczne konsekwencje takich sytuacji – przypadek czternastoletniej Ani z Gdańska, która odebrała sobie życie po tym jak została przez kolegów z gimnazjum w czasie lekcji rozebrana, molestowana i sfilmowana komórką, budzi przerażanie. Nie wiadomo, jak często pod pretekstem „końskich zalotów” czy koleżeńskich kawałów uczniowie robią sobie nawzajem krzywdę. Nagłaśniane przez media są przecież tylko drastyczne przypadki, a bywa tak, że ofiary takiego dręczenia nie zwierzają się nikomu ze swoich przeżyć." Dlatego tak ważne jest poruszanie tematyki prewencji przemocy na tle seksualnym i uczenie postaw asertywnych.
- zdarza się, ze zajęcia prowadzone są przez osoby mające wręcz fanatycznie religijny stosunek do seksualności, cielesności i antykoncepcji, który przekazują młodym swoje poglądy. W rezultacie w trakcie lekcji pojawiają się opinie, że należy izolować homoseksualistów, gwałt jest karą za rozwiązłość, a antykoncepcja to wymysł szatana. Wielu nauczycieli przekazuje też stereotypy dotyczące ról płciowych lub treści opresyjne wobec kobiet.
- na lekcjach pokazywane są - często bardzo brutalne - filmy z akcji aborcyjnych, bywa, że nauczyciele podkreślają, że aborcja jest czystym złem nawet w przypadkach prawnie dozwolonych (nie uczy to bynajmniej szacunku dla prawa!),
- często zajęcia odbywają się nie w toku normalnych lekcji, ale są upychane bardzo wcześnie rano albo po siódmej, ósmej godzinie lekcyjnej, czasem trzeba zostawać po lekcjach. Powoduje to częste zwolnienia z lekcji przez rodziców. Bywa, że klasy są dzielone na grupy: chłopcy i dziewczyny uczą się osobno, każde o swojej fizjologii.
Raport kończy się apelem młodzieży (respondentów ankiety) do ministerstwa Edukacji Narodowej:
- o wprowadzenie do szkół rzetelnej, neutralnej światopoglądowo edukacji seksualnej,
- o program, który będzie realizowany przez przygotowanych do nauki tego przedmiotu, kompetentnych i wykształconych nauczycieli oraz będzie prowadzony w trakcie normalnych godzin lekcyjnych,
- o edukację seksualną, która będzie zawierała wszystkie ważne tematy: dojrzewanie dziewcząt i chłopców, profilaktykę chorób przenoszonych drogą płciową, nowoczesne środki antykoncepcyjne, prewencję przemocy seksualnej, wiedzę o asertywności i orientacjach seksualnych.
Cały raport dostępny jest na stronie internetowej „Pontonu”: http://www.ponton.org.pl/downloads/Raport_Jaka_Edukacja_Seksualna_Grupa_Ponton_2009.pdf